Przez kilka ostatnich odcinków opowiadałam Ci o tym jak przygotować się do wyznaczania celów i jak szukać swojego ikigai. A wreszcie jak spisywać swoje cele, żeby łatwiej Ci się je realizowało. Wspomniałam o inżynierii odwrotnej, która może pomagać w już konkretnym planowaniu swoich działań. Teraz czuję, że pozostało mi jeszcze tylko powiedzieć o trzech rzeczach i postanowiłam je rozbić na trzy oddzielne odcinki. Po to, żeby nie zarzucać Cię wieloma informacjami na raz. Tym sposobem dzisiaj – realne planowanie.

Wszyscy chcemy wiele osiągnąć – na przeróżnych polach. I jeżeli jesteś choć trochę podobny/a do mnie, to tych celów wyznaczasz sobie mnóstwo. Rozumiem to świetnie, mnie zawsze ponosi przy planowaniu! Niestety, wówczas popełniam jeden duży błąd – nie biorę pod uwagę życia i rzeczywistości, które mogą, i staną mi na drodze.

Dlatego tak ważne jest planowanie realne

Do tej pory wypychałam Cię w przestworza. Namawiałam do odważnych marzeń, snucia perfekcyjnych wizji, odlatywania w przyszłość. Dzisiaj chcę Cię trochę ściągnąć na ziemię. I zapytać Cię – no dobrze, a teraz jaki wycinek tych wielkich planów jesteś realnie w stanie zrealizować w czasie, który sobie narzuciłaś/eś? Chcesz schudnąć do wakacji 15 kilogramów. Cóż, do lipca zostało nam 16 tygodni. Musiałbyś/musiałabyś gubić kilogram tygodniowo, czyli zejść na bardzo mocny deficyt kaloryczny. Biorąc pod uwagę, że pewnie pracujesz, a może masz też dzieci, tak mocny deficyt może okazać się zbyt rygorystyczny i może negatywnie wpłynąć na Twoje możliwości. Załóżmy więc, że zdrowe tempo chudnięcia to 0,5 kilograma na tydzień. Zatem do lipca możesz zrzucić spokojnie 8 kg. Nie 15. 

Do czego zmierzam?

Dobrze jest mieć ambitne plany i cele. Ale niedobrze jest brać na siebie za dużo i za szybko. I niedobrze jest wyznaczać sobie takie cele, których fizycznie nie jest się w stanie zrealizować. To tylko podkopie Twoją pewność siebie i sprawi, że odechce Ci się tego całego planowania. A byłoby szkoda, bo możesz osiągnąć wielkie rzeczy i zrealizować wszystkie swoje marzenia! Tyle, że krok po kroku.

Tak więc, zachęcam Cię do tego, żeby po raz kolejny wziąć swoją listę celów i zadań do rąk, przyjrzeć się jej raz jeszcze i zastanowić się. Czy to wszystko, co założyłeś/aś jest faktycznie realne? Nie po to, żeby z czegoś z żalem rezygnować. Nie po to, żeby sobie podcinać skrzydła. Ale po to, żeby ostatecznie trzymać w ręce naprawdę solidną podstawę do budowania swojego wymarzonego życia. 

Jestem przeszczęśliwa kiedy komentujesz, udostępniasz, polecasz znajomym lub wspominasz o mnie przy kieliszku wina. Więc wybierz (przynajmniej) jedno z powyższych i just do it! Będzie to dla mnie najlepszą motywacją do dalszej pracy. A jeżeli chcesz pogadać albo nawiązać jakąkolwiek twórczą współpracę – skocz do zakładki KONTAKT i napisz / znajdź mnie na Facebooku.