Samodyscyplina – kolejne słowo, którego mam wrażenie nikt nie lubi… A według niektórych naukowców, jest to podstawa osiągnięcia jakiegokolwiek sukcesu. Na przykład według Roy’a Baumeistera i John’a Tierney’a, których książkę pod tytułem „Siła woli” miałam okazję niedawno przeczytać. I polecam BARDZO! Jest lekko o ważnych rzeczach – czyli tak jak lubię najbardziej. Nie zamierzam dzisiaj oczywiście streszczać jej całej, bo jest napakowana wiedzą. Jeśli ten temat Cię interesuje, to po prostu polecam sięgnięcie po nią. Ale – jako że sama nad swoją siłą woli pracuję intensywnie od kilku lat i myślę jestem już w tym temacie całkiem niezła, chciałabym się dzisiaj z Tobą podzielić kilkoma informacjami na ten temat – częściowo opierając się na książce, a częściowo na własnym doświadczeniu.

Samodyscyplina – kilka faktów

Najbardziej trafne porównanie dla mnie to takie, że samodyscyplina jest jak mięsień, a co za tym idzie:

  1. ćwiczona wzmacnia się i może „dźwigać” więcej,
  2. trzeba ją ćwiczyć stopniowo, bo jeżeli rzucimy się za szybko na za duży „ciężar”, nie dość, że nie „dźwigniemy”, to jeszcze możemy sobie zafundować kontuzję,
  3. czasem w treningu potrzebujemy pomocy – tak jak haki do sztangi, przydadzą się małe tricki i ułatwienia, które sprawią, że łatwiej będzie nam wytrwać,
  4. jej siła wyczerpuje się w ciągu dnia,
  5. im jest silniejsza, tym mniej jej potrzebujemy.

W dzisiejszym odcinku omawiam szczegółowo to porównanie, tak więc jeśli chciał(a)byś, żeby Twoja samodyscyplina była silniejsza – zapraszam do wysłuchania odcinka! Na pewno znajdziesz coś dla siebie.

Jestem przeszczęśliwa kiedy komentujesz, udostępniasz, polecasz znajomym lub wspominasz o mnie przy kieliszku wina. Więc wybierz (przynajmniej) jedno z powyższych i just do it! Będzie to dla mnie najlepszą motywacją do dalszej pracy. A jeżeli chcesz pogadać albo nawiązać jakąkolwiek twórczą współpracę – skocz do zakładki KONTAKT i napisz / znajdź mnie na Facebooku.