Wspólna wizja – podstawa udanego związku

Nie znajdziesz ideału. Zawsze coś będzie nie tak, zawsze znajdzie się coś, co będzie Ci przeszkadzało, zawsze u drugiej strony dostrzeżesz wady. To normalne, Ty też ideałem nie jesteś i też wady masz. Tyle autorytarnych tekstów z mojej strony dzisiaj. Z całą resztą możesz się już nie zgodzić! Na przykład z tym, co ja osobiście uważam za podstawę dobrego związku. A tym czymś jest według mnie – wspólna wizja.

Byłam w swoim życiu w kilku długich związkach. I nie mogę powiedzieć złego słowa o żadnym z moich byłych. Wszyscy faceci, których los postawił na mojej drodze, to dobrzy ludzie. Ciepli, uczuciowi, jak najbardziej kochający. A jednak to nie z nimi w tym momencie buduję swoją przyszłość. Dlaczego? Oczywiście czasem to timing był zły, czasem chodziło o jakieś konkretne sytuacje, problemy, które były „wtedy i tam”. Jednak w kilku przypadkach myślę, że zabrakło właśnie wspólnej wizji. 


Tą z kolei dopracowałam i ujednoliciłam z moim narzeczonym i jestem przekonana, że to właśnie ona sprawia, że jesteśmy raczej zgodni w swoich pomysłach, planach i działaniach. I tak z ręką na sercu – czasem, w momencie jakiegoś kryzysu, to właśnie wspólna wizja jest tym, co mnie bardzo mocno trzyma w tym związku. Miłość, jasne. Ale też wspólna wizja. Bo wiem, że obydwoje chcemy dojść do tego samego miejsca i wiem, że łatwiej będzie iść tam we dwoje. 

Z jakich elementów ta wspólna wizja się składa?

Przede wszystkim z tego, jaki tryb życia chcemy prowadzić, czy i ile dzieci chcielibyśmy mieć. Jak chcemy pracować. Na jakim poziomie żyć. Jak spędzać wolny czas. Jakimi ludźmi się otaczać. Jakimi treściami się karmić. Czy wszystkie te elementy musimy widzieć absolutnie identycznie? Pewnie, że nie. Ale im bardziej ogólne zarysy mojej wizji i jego będą się na siebie nakładały, tym łatwiej będzie nam zbudować trwały i silny związek. Oparty na czymś mocniejszym niż nawet uczucie – na wspólnym planie i marzeniu. 

Uwagi końcowe

No dobra, ale czas na parę uwag na zakończenie. Po pierwsze – wspólna wizja to nie coś z czym wchodzimy w relację, tylko coś do czego razem dochodzimy, coś co się klaruje dzięki rozmowom – szczerym i otwartym. Wspólna wizja nie musi oznaczać pełnej zgody i identycznych planów, ale moim zdaniem musi obejmować taki core jak gdzie żyć, jak żyć i co jest dla nas ważne. Taka zgoda co do core’u nie musi oznaczać nudy w związku i pełnego „zlania”, czego niektórzy mogą się obawiać. Spokojnie – taki związek to nadal dwie niezależne osoby, które po prostu idą w tą samą stronę, tą samą drogą. I na koniec ważna uwaga – ta wizja może się z czasem zmieniać! U nas właśnie tak się stało…

Jeśli chcesz o tym posłuchać – wciśnij play!

Jestem przeszczęśliwa kiedy komentujesz, udostępniasz, polecasz znajomym lub wspominasz o mnie przy kieliszku wina. Więc wybierz (przynajmniej) jedno z powyższych i just do it! Będzie to dla mnie najlepszą motywacją do dalszej pracy. A jeżeli chcesz pogadać albo nawiązać jakąkolwiek twórczą współpracę – skocz do zakładki KONTAKT i napisz / znajdź mnie na Facebooku.